"Gabi! Dasz rade, potraktuj to jak wielkie wyzwanie." No i tym sposobem słowa te zapadły mi głęboko w pamięć.
Uwierzcie mi, że słynne polskie "ja nie dam rady?" w przypadku życia podczas wymiany sprawdza się idealnie.
Wielka Ameryka stoi przede mną otworem już od miesiąca, a co za tym idzie? Pierwsze załamanie...pierwszy napad tęsknoty, łzy...płacz...a w zasadzie to rozpacz!
O co chodzi? Jak wiecie z poprzedniego posta żyje teraz w związku na odległość, ale nie nie nie, nie o tym dzisiaj. To jest tylko mały kamyczek wywołujący lawinę, czyli ma to związek z powstaniem dzisiejszej notki. Każdy z nas na swojej drodze życia spotyka ludzi ze którymi tęskni! Każdy z nas musi w pewnym momencie podjąć decyzje przejścia na własne utrzymanie. Naprawdę ciężko zdać sobie sprawę jak wiele osób żyje właśnie tęskniąc za ważnymi osobami w ich życiu. Kiedy to się wszystko zaczyna? Myśle ze to zależy od osobowości, wychowania, przeżyć, przystosowania do życia i wielu innych czynników.
Bardzo duża grupa młodzieży zaczyna "wielkie wyzwania" już w okresie wczesno gimnazjalnym czyli 1-2klasa. Są to z reguły krótsze wymiany bądź wyjazdy, ponieważ nie zawsze musimy gościć exchange studenta w swoim domu i trwają one okres wakacyjny bądź pół roku. Dłuższe wymiany zaczynają się kiedy idziemy do liceum i wtedy trwają one zazwyczaj rok, a dokładniej 10-11 miesięcy.
Każdy z tych wyjazdów obejmuje okres 2 miesięcy czyli ten najgorszy czas pod względem tęsknoty za domem, rodziną, przyjaciółmi. Jest to okres kiedy musimy przystosować sie do sytuacji, przyzwyczaić do kultury, nowego trybu życia i zmiany czasowej oraz radzenia sobie z nią w przypadku kontaktu z rodziną. Jednym słowem pierwszy miesiąc jest na ogarnięcie wszystkiego co sie dzieje i ustabilizowania sie. Jednak to właśnie w pierwszym miesiącu tęsknisz najbardziej, rozmowa z rodzicami przyprawia ci łez w oczach i udajesz ze musisz kończyć bo zaczynasz płakać. Podczas rozmowy z kimś na wspomnienie o domu ponownie łzy kręcą ci sie w oczach I zaciskasz zęby przełykając ślinę żeby tylko sie nie rozpłakać ale... to minie tylko musicie dać sobie trochę czasu, a do tego momentu przedstawię 5 sposobów z którymi na pewno będzie wam łatwiej:
1. Zagospodaruj sobie czas!
Planuj dzień tak żebyś nie miał chwili wolnego, nie pozwalaj na sytuacje gdzie siedzisz sam w domu, nie masz do kogo się odezwać wiec siadasz na łożku zapychacz się czekoladą słuchając smutnej muzyki i wspominasz.
2. Nie wyobrażaj sobie odległości miedzy wami! Uwierzcie mi ze uświadomienie sobie dzielących was 7,5 tyś km. przytłacza.
3. Powstrzymuj pierwsze łzy w oczach bo potem jak sie wciągniesz będzie tylko gorzej.
4. Żyj chwilą! Nastaw swoje myślenie na teraz! Teraz jestem tu, tu mam znajomych, szkołe, rodzine. Przystosuj sie do sytuacji!
5. Odliczanie dni! I na tym się chwile zatrzymam bo to nie jest do końca takie złe! Pamiętaj ze jadąc na wymianę wychodzisz z założenia, że będzie to najlepszy okres w twoim życiu tak wiec odliczanie dni do powrotu do domu nie ma jak najbardziej sensu.
Jednak jak ja to postrzegam? Bardzo możliwe ze przed końcem wymiany 4 dni przed powrotem do domu spotkam sie w Stanach z jedną z osób za która bardzo tęsknie i w aplikacji dreamdays mam właśnie ustawioną datę tego spotkania. Pomaga mi to w tęsknocie, ale nie przeszkadza w cieszeniu się wymianą. Tak wiec jak najbardziej polecam ten sposób.
Wszystko tak pieknie wyglada ale co w takim razie spowodowało ten moj napad tęsknoty skoro tak dobrze sobie z nią radzę trzymając sie tych zasad? Złamałam je! Złamałam je wszystkie! Nadazyla sie okazja gdzie brak zajęć, pusty dom, smutna muzyka kakao i babeczki spowodowały ze ryczałam jak małe dziecko któremu zabrano zabawkę.
Ale dzięki temu, ze udało mi sie przejść przez tę chwilę, udało mi sie podnieść i powiedzieć sobie "Gabrysia co ty do cholery robisz" wziąć sie w garść spiąć dupke i pokazać Ameryce ze tu jestem i sie nie poddaje. Może ktos z was pomyśli teraz "slaba jest, po miesiącu już tęskni" nie prawda! Wcale nie jestem słaba, powiem więcej czuje, ze jestem silniejsza. Bo nie każdy jest w stanie sie pozbierać do kupy i stawić czoła wyzwaniom a ci którym sie to udało są naprawde silnym ludźmi. I na koniec: Pamiętajcie, że każde wydarzenie uczy, a z tych ciężkich chwil wynosicie najwiecej!
Powodzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz