Strony

11 grudnia 2015

My court my rules

Lebanon Basketball Team!!! Go Greyhounds!!!

Koszykówka w USA to coś więcej niż szkolna drużyna, to część mojego życia, to moi przyjaciele, trenerzy, moja grupka, moja mała społeczność w której się odnalazłam.


Zapisując się na koszykówkę w high school wkraczasz w nową społeczność, w nową grupę do której należysz, nowe reguły, nowi znajomi, nowi przyjaciele, team staje się twoją rodziną, nowe przeżycia pozostawiają po sobie miliony wspomnień, a każdy mecz daje ci mnóstwo satysfakcji. 
Tutaj wszystko wygląda zupełnie inaczej...
Postanowiłam, że notka ta będzie typowo informacyjna, a że trochę materiału się zebrało to podzieliłam to na działy, bez zbędnego gadania, zaczynamy!
ZAWODNICY I ZESPÓŁ
Nasza drużyna liczy 17 osób, każda szkoła ma dwa zespoły VARSITY i JV (JUNIOR VARSITY) część osób gra tylko w jednej drużynie, część gra w obu. Tyle w temacie zawodników.
Muszę przyznać, że ten temat zaśmierdział typowymi konkretami, w dwóch prostych zdaniach.
TRENERZY
Jeśli chodzi o trenerów to na 17 osób, jest ich czterech, w czym jedna trenerka. Są oni naprawdę zaangażowani i z pasją podchodzą do tego co robią, traktując nas jak zawodników, a nie dzieciarnie.
TRENINGI
Idąc dalej przechodzimy do części najważniejszej czyli treningów. Na początku sezonu (należy wspomnieć, że sezon trwa od listopada do lutego)  dostaliśmy kalendarz na następne dwa miesiące z zapisanymi treningami i meczami. Pierwszy tydzień był tygodniem na wyeliminowanie słabszych ogniw i pozostawienie tylko tych co będą przychodzić codziennie, treningi miałyśmy więc dwa razy dziennie po 2h, było to skuteczne rozegranie ponieważ odpadły aż trzy osoby. To były naprawde wyczerpujące 4h dziennie. Teraz mamy dwie godziny treningu 6 razy w tygodniu, ok 3 razy w tygodniu po treningu idziemy jeszcze na pół godziny na siłownię  +1-2 mecze w ciągu tygodnia to norma..., i tak, w razie pytań cały czas pisze o szkolnej drużynie koszykówki, gdyby przez chwile wam przeszło przez myśl, że może gram w klubie.
MECZE
Jak już wspomniałam 2 mecze w tygodniu to norma. I zapamiętajcie teraz jedną rzecz, wszystko co się dzieje w amerykańskich szkołach, wszystkie treningi, mecze, konkursy, zawody, spotkania klubów naukowych... wszystko co związane ze szkołą i nie jest typową lekcją przesiedzianą w szkolnej ławce dzieje się po szkole tak więc kiedy mam mecz w ciągu tygodnia do domu potrafię wrócić około 22, a na następny dzień szkoła...

Mecze jednak przysparzają trochę więcej emocji niż sama gra... Na to wszystko co dzieje się w twojej głowie, te wszystkie emocje które cię rozsadzają od środka, to co czujesz, to wszystko co wpływa na to co się z tobą dzieje, to że czujesz się jako jeden z drużyny to nie za sprawą samej gry...
to cheerleaderki, to trybuny wypełnione ludźmi, to męska drużyna, która ci kibicuje najgłośniej z całych trybun, to atmosfera która wisi w powietrzu, jednak wszystko to znika kiedy przed rozpoczęciem meczu wszyscy stają zwróceni w stronę flagi i z ręką na sercu słuchają hymnu państwowego, a ty stoisz kierując wzrok w zupełnie inną stronę i czujesz się jak intruz który wkroczył na nieznajomy teren, w głowie mając tylko marzenie o usłyszeniu swojego hymnu, dumnie stojąc i patrząc na polską flagę. Odważyłabym się powiedzieć, że jest to najgorsze uczucie jakiego możesz doświadczyć, ale łyżeczkowanie podczas zrywania paznokcia jest zdecydowanie gorsze. 
Team on 3.... 1-2-3 Team!
Wszystko co robisz, robisz dla Teamu, nie jesteś sam, nie grasz sam... jesteś jednym z drużyny, gracie razem, gracie jako jedność, gracie po zwycięstwo, gracie o mistrzostwo stanu!
Podsumowując: Ta drużyna jest stanowczo najlepszym co mnie do tej pory spotkało w tej szkole!

HOUNDS ON 3! 1-2-3 HOUNDS!!!

4 komentarze:

  1. Gratulacje sukcesów oby więcej lamo!!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba przyznać, że koszykówka w Polsce to porażka. Zazdroszczę.Skoro tak macie w szkole to co się musi dziać w klubach... Chyba prze ogromny wycisk, ale akurat to kocham. Myślę, że bym się tam odnalazła. I ten fakt, że kibicuje Ci cała szkoła - bezcenne. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze marzyło mi się w Polsce coś takiego. Pełna sala, mnóstwo ludzi, cheelederki, drużyny, doping no i oczywiście piłka. To jest coś! Rodem z amerykańskiego filmu o studiach czy szkole w Ameryce. Zgaduję co mogłaś czuć, gdy włączony został amerykański hymn, ale tylko zgaduję. Życzę Ci wszystkiego dobrego, no i wiesz... pokaż im! ;)

    Pozdrawiam, Damian!

    OdpowiedzUsuń
  4. Co tu się dziwić. Jakie podejście takie efekty. Amerykanie już od najmłodszych lat wszczepiają ludziom ducha walki. Poziom koszykówki w szkołach jest doskonałym przykładem, a efektem takiego zachowania jest najlepsza liga koszykarska na świecie - NBA. Ach gdyby w Polsce było tak z piłką nożną :D Odwagi życzyć Ci nie muszę bo pokazałaś, że ją masz samym wyjazdem ale życzę Ci wytrwałości i tak jak Damian powiedział .. Skop im tyłki ! ^^

    OdpowiedzUsuń