Sytuacja ta wydarzyła się około godziny temu i nadal nie mogę pozbierać do kupy swoich myśli.
Pośrednio chodzi o chłopaka, jak zwykle na babskich blogach, ale chłopak ten był tylko czynnikiem, który rozpoczął moje wielkie rozważania na ten temat.
Zdanie wstępu: W Warszawie miałam zdecydowanie więcej chłopaków jako przyjaciół czy znajomych niż dziewczyn, bo zwyczajnie w świecie lepiej mi się z nimi rozmawia. Przyjechałam więc do Stanów z nastawieniem znalezienia sobie grupki w której będę się odnajdywać, i nie miałam tu na myśli panoszących sie po szkole modnych cheerleaderek. Mimo mojej osobowości zaprzyjaźniłam się z naprawdę sporą grupką dziewczyn, ale wciąż brakowało mi rozmów z chłopakami jak z ziomkami, gdzie można się powyzywać, poprzekomarzać i nikt nie będzie brał niczego do serducha bo to jest ziomek, najlepszy przyjaciel, który nawet się poświęci i nie zda żeby po twoim powrocie być z tobą w klasie, a nie chłopak z którym byś się mogła na randkę umówić, tego typa to ty nawet kijem nie dotkniesz ale i tak uwielbiasz spędzać z nim czas.
No wiec wracając do Stanów, kiedy już znalazłam potencjalnego chłopaka, który nadał by się na typowego ziomka i nie jest debilem (ci odpadli w eliminacjach xd) zaczęliśmy rozmawiać, może z trzy czy cztery razy, wszystko fajnie, bez żadnych pitu pitu. Pojawił się on dzisiaj na meczu w którym grałam, po meczu podszedł pogratulować i tyle. Podczas rozmowy w szatni trener powiedział, że chciałby żebyśmy pojawiły się na jutrzejszym meczu chłopaków aby ich wspierać, rozmowa zeszła na inny kierunek i nie dowiedziałam się o której godzinie jest mecz. Napisałam więc wiadomość do jedynego chłopaka z drużyny którego znam, tak to ten sam chlopak, rozmowa wyglądała tak:
-hi, at what time you play a game tomorrow?
-Hey, we play at 6:15 tomorrow. Here's my number so we can just text. ... (number)
-ok, thanks. i just wanted to know at what time.
Rozbawiona trochę sytuacja, że wyleciał ze swoim numerem jak z agencji reklamowej opowiedziałam o tym swojej host siostrze i poczułam się jakbym właśnie oberwała z liścia po twarzy.
"Jak do niego zarywasz to sie nie dziw..." o co chodzi?
Mentalność Amerykanów różni się od Mentalności polskich uczniów liceum. Dla nas normą jest spotykanie się z dziewczynami i chłopakami, normalnym jest że jakiś chłopak może być naszym najlepszym przyjacielem i spotykamy się z nim też po szkole ale tak jak już wcześniej wspomniałam kijem byś go nie dotknęła.
Tak więc teraz sytuacji które uważana są za normalne w USA:
1. Jeżeli masz chłopaka spotykasz się iwyłącznie albo z chłopakiem, albo ze swoją grupką znajomych, pod warunkiem że w grupce tej są tylko dziewczyny.
2. Napisanie do chłopaka "hi, whats up?" jezeli wczesniej duzo nie gadaliscie, swiadczy o tym, ze chcesz się z nim umówić
3. Mając chłopaka, nie piszesz do innych chłopców/mężczyzn
4. Kiedy chłopak już dzwoni do ciebie i pyta "idziesz w tripa? " oznacza to ze jest to randka.
5. Kiedy chłopak twojej przyjaciółki pisze do ciebie o tym, że się z nią pokłócił i jest mu smutno i nie wie co ma robić, prawdopodobnie chce sie z tobą umówić, jest to dziwne i najlepiej powinieneś skończyć rozmowę.
Podsumowując, Studenci High School są stanowczo mniej dojrzali niż uczniowie polskich liceów. Nie dopuszczają do siebie myśli, że chłopak może być twoim przyjacielem i możesz się z nim spotykać tak samo jak z każdym innym. Patrząc na to myślenie mam wrażenie, że wrzucili mnie do zacofanego społeczeństwa, z problemami komunikacji.
Swietny post oby tak dalej
OdpowiedzUsuńObserwuje http://kinicz.blogspot.com/?m=1
Ciekawy materiał! Ja jestem stąd : http://strefavi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńAle dziwne te ich obyczaje. Takie zamykanie się na jednej osobie... Już mi się odechciało tam jechać ;/
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jest to powodem żeby tu nie przyjechać! Amerykanie mają mnóstwo swoich zachowań, które odbiegają od naszych standardów i często nas one denerwują, ale spotkałam tu tak wielu wspaniałych ludzi, że w żadnym stopniu nie żałuję przyjazdu :)
UsuńPozdrawiam :)
To mega dziwne. Naprawdę tam tak jest? Chyba bym nie wytrzymała. Zawsze możemy pokazać im trochę naszego świata, prawda? :)
OdpowiedzUsuńMieszkam w US od urodzenia, chociaz mam korzenie z Polski. To co napisalas, jest bardzo jednostronne i nie jest to prawda. Jezeli chlopak podaje Cell Number nie znaczy ze chce on sie umowic i byc bae. nie zrozumialas go. prosze nie miej nas za debili bo tak nie jest. W ten rok sie uczysz i mam nadzieje ze pod koniec swojego pobytu bedziesz wiedziec wiecej niz narazie :) Merry Christmas and enjoy your journey <3
OdpowiedzUsuńNaprawde bardzo się cieszę, że napisałaś/eś. Ja swoją wypowiedz kreowałam na podstawie tej sytuacji jak i rozmowy z host siostra i host mama o tym wszystkim.
UsuńMieszkam jednak w bardzo małej miejscowości i tutaj może wyglądać to inaczej niz u Ciebie.
Stany Zjednoczone sa krajem ogromnym i wiadomo ze nie wszędzie jest tak samo. Moj blog jest o tym co ja dostrzegam żyjąc tutaj i chodząc do 200 osobowej szkoły. Mentalność ludzi jest tu zupełnie inna niz w Warszawie, pisze to co widze, co mnie denerwuje, czego nie rozumiem... Nie bierz tego do siebie i zapraszam do czytania i komentowania tego co pisze ze swojej strony, jak możesz napisz rownież skąd jestes zebym mogła sobie to jakoś porównać.
Merry christmas!
Btw. Masz naprawde genialny język polski! Podziwiam
Z tymi podpunktami w 100% się zgadzam ;) Gadam często z siostrą przez skype i opowiadała i o podobnej sytuacji ;) a tak w ogóle super blog!
OdpowiedzUsuńhttps://gadagadula.wordpress.com/